W Konkursie Głównym 18. Festiwalu Filmowego Millennium Docs Against Gravity o Nagrodę Wolności miasta Poznań walczyło 14 filmów. Jury zdecydowało nagrodzić film „Sabaya".
Uzasadnienie:
Czternaście filmów. Czternaście elementów, składających się na zaskakująco spójny obraz współczesności zdecentralizowanej, świata bezpowrotnie wytrąconego ze swojej osi.
Opowieści, w których ci, którzy dotąd rządzili: biali mężczyźni w sile wieku, zniknęli lub usunęli się na margines, przechodząc na pozycję wstydliwych i bezradnych obserwatorów, a rolę narratorów przejęły kobiety, dzieci i starcy. Świat bez ojców.
W tej rozpadającej się rzeczywistości, przepełnionej pustynnym pyłem i rozbuchanymi, niekontrolowanymi żywiołami, gdzie rzeki występują z koryt, lasy płoną, zwierzęta wymierają, a ludzkie życie straciło swoją wartość, nasze bohaterki i bohaterowie podejmują nierówne zmagania z chaosem, próbując zawalczyć o przyszłość tak jak Greta Thunberg, postawić uczciwą diagnozę teraźniejszości jak niezłomna dziennikarka Maria Ressa, czy też dokonać ostatniego aktu zemsty, jak bezimienna jazydka, udająca się do obozu ISIS, aby wyciągnąć swoje siostry ze szponów męskich oprawców.
Praźródła tego wielkiego załamania odwiecznych porządków pozostają tajemnicze, nienazwane. Michaił Gorbaczow, pytany o nie, nie chce lub nie potrafi już udzielić żadnej odpowiedzi. Uśmiecha się niczym Sfinks, a przyciskany do muru odpowiada ukraińską pieśnią lub wierszem Jesienina. Nikt już tych melodii nie pamięta, nic nam one nie mówią.
Czas, w którym mężczyźni odeszli, a świat pozostał w rękach dzieci i starców, znany jest w historii ludzkości jako czas wojny. Wielka wojna już trwa, choć jej narzędzia i formy uległy zmianie. Imperia abdykowały, pozostawiając po sobie groteskowe ślady niegdysiejszej chwały: rozpadające się amerykańskie wozy bojowe, reperowane w bieda-warsztatach gdzieś na syryjskim odludziu, wypłowiałe namioty z ledwo widocznym symbolem ONZ, dające schronienie zbrodniarzom z Daesh, konwoje Czerwonego Krzyża grzęznące pośród dziwnej wojny w Donbasie, pogrążające się w bezprawiu i beznadziei miasteczka amerykańskiego Midwest, postkolonialne peruki na głowach skorumpowanych sędziów w Zimbabwe, spalona ziemia Amazonii. „Nasi” wycofali się w popłochu, porzucając sprzęt, sojuszników, zobowiązania. Pozostawili po sobie zgliszcza, zasieki, zdziczałe zwierzęta. Stan wojny wszystkich ze wszystkimi, na obrzeżach której samotny myśliwy próbuje upolować dziką kaczkę.
Zniknęło to, co zawsze stanowiło największą przeszkodę dla dokumentalisty: wstyd filmowanego obiektu, zaburzenie wywołane przez obecność obserwatora. Kto by zwracał uwagę na oko kamery, gdy świat się wali? Wszystko i tak jest na wierzchu: zbrodniarze otwarcie deklarują swoje mordercze intencje, sądy kłamią, kaznodzieje korumpują biedaków przy pomocy szklanki czystej wody, policjanci wyciągają pały, gdy tylko kończą im się argumenty, a gdy miłość staje się nie do zniesienia, sięga się po igłę i strzykawkę. Gra pozorów się skończyła.
Co można jeszcze uratować w tym oceanie ruin? Zawsze i wszędzie obowiązuje maksyma: kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat. Aktem odwagi jest nagranie starej pieśni na kasecie magnetofonowej i przechowanie dziedzictwa całego ludu w plastikowej siatce pod pryczą. Sukcesem detektywa jest odkrycie miłości w domu starców. Dowodem najwyższego matczynego poświęcenia staje się zerwanie relacji z kochającą córką po to, aby nie wciągnąć jej w wir narkotyków i przemocy. Kradzież psa staje się próbą obrony własnej godności. Wsiąście do rejsowego samolotu z Nowego Jorku do Manili, albo wstąpienie na pokład łodzi płynącej z Europy do Ameryki, staje się aktem heroizmu i wiary w nadrzędne humanitarne wartości. Deklaracją wojny wypowiedzianej globalnemu establishmentowi, który mieści się na spektrum pomiędzy zblazowanym konformizmem, dekadencją, chciwością, hipokryzją i krwiożerczą psychopatią.
Konkluzja jest niepokojąca: nie ma powrotu do dawnego porządku, ale życie trwa, odradza się w nowych formach, prze naprzód w dzikim pędzie, bez mapy, po nieznanym już terytorium. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko porzucić nasze bezpieczne oazy i podążać za tym niepewnym nurtem, w nadziei że nasze dobre instynkty zwyciężą.
Jak wybrać jedną spośród czternastu wybitnych opowieści, tworzących tak komplementarną, spójną całość? Trzeba zaufać intuicji i poszukać obrazów niosących w sobie kwintesencję naszego tragicznego czasu oraz dających nadzieję, ale nie tę naiwną, łatwą czy sentymentalną.
W pogrążonym w wojnie i nędzy obszarze Ziemi Niczyjej na pograniczu syryjsko-tureckim żyją ludzie zdolni nie tylko do walki o byt swój i swoich rodzin, ale też do ryzykowania wszystkiego dla ratowania życia innych: kobiet więzionych przez zbrodniarzy z upadłego Państwa Islamskiego. ISIS poniosło militarną klęskę, ale nie przestało funkcjonować jako sieć mafijnych powiązań, w której porwane do niewoli jazydki, zwane przez oprawców „Sabaya” (niewolnica), stały się cennym towarem. Nadal nieznany pozostaje los tysięcy z nich, przetrzymywanych w ukryciu w obozach dla uchodźców oraz wsiach i miasteczkach na pograniczu Iraku, Syrii, Turcji i Kurdystanu.
Grupka straceńców próbuje wyciągać je z niewoli, wysyłając do obozów ISIS ochotniczki, które korzystając z osłony, jaką daje niqab, penetrują sieci handlu seksualnymi niewolnicami, wskazując na miejsca ich przetrzymywania. Jedna za drugą, kobiety i dziewczynki uwalniane są z pojmania i zwracane najbliższym. Towarzyszymy w tych mrożących krew w żyłach akcjach ratunkowych, a także w następującym po nich procesie leczenia traumy i próby powrotu do życia. „Jesteś już bezpieczna” słyszy jedna z kobiet uwolnionych w czasie nocnej akcji. Kiedy jednak następnego dnia na polu obok tymczasowego schronienia dla uciekinierek wybucha pożar, albo gdy z pędzącej za nimi furgonetki zaczynają dochodzić strzały, bezpieczeństwo okazuje się być złudne. Twórcom „Sabaya” udało się podejść do Zła i spojrzeć mu prosto w oczy, nie odwracając wzroku. Udało im się jednak także wydestylować z tego ludzkiego piekła obraz czystej miłości, oddania, człowieczeństwa i wolności.
Takie spojrzenie, tworzące obraz kompletny i uczciwy, zasługuje na nasze najwyższe wyróżnienie. Dlatego podjęliśmy jednogłośną decyzję o przyznaniu Nagrody Wolności Festiwalu Millennium Docs Against Gravity w Poznaniu filmowi „Sabaya” w reżyserii Hogira Hiroriego.